Spotkanie 5. Dr hab. Magdalena Heydel – „Tłumaczenia Conrada. Tłumaczenie Conrada”

6. 06. 2017 roku obchodziliśmy w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej im. Stanisława Pigonia w Krośnie Dzień z twórczością Josepha Conrada. Nasza biblioteka, pod okiem pani Judyty Zajdel, zaprezentowała z tej okazji piękną ekspozycję jego książek (w tym dzieła z trudno dziś dostępnej 27-tomowej edycji PIW z 1974 roku) oraz opracowań o nim (biografie Zdzisława Najdera i Johna Stape’a). Rok 2017 ogłoszony został przecież rokiem Conrada!

Przypomnijmy, że miasto Kraków ufundowało w 2015 roku Nagrodę Conrada za debiut literacki, wręczaną w czasie trwania Festiwalu Conrada.

My natomiast, w obecności Władz naszej Uczelni: Rektora – profesora Grzegorza Przebindy, Kanclerza – magistra Franciszka Tereszkiewicza, Prorektora – doktora Dominika Wróbla, Dyrektora Istytutu Zdrowia i Gospodarki – doktor Renaty Rabiasz, Dyrektora Instytutu Politechnicznego – doktor Agnieszki Woźniak oraz przedstawicieli Instytutu Humanistycznego: profesora Krzysztofa Pleśniarowicza, profesora Kazimierza Sikory, doktor Joanny Dyjewskiej, doktor Joanny Ziobro-Strzępek i doktora Władysława Chłopickiego, odbyliśmy kolejne spotkanie w bibliotecznym cyklu gawęd literacko-przekładoznawczych Śladami Pika Mirandoli. Jego bohaterką była doktor hab. Magdalena Heydel – świetna tłumaczka Conrada i znawczyni teorii przekładu, polonistka i anglistka pracująca w Katedrze Antropologii Literackiej i Badań Kulturowych UJ. W roku 2011 wydawnictwo Znak w prestiżowej serii „50 na 50” (pięćdziesiąt arcydzieł na pięćdziesięciolecie Znaku) wydało jej nowe tłumaczenie Jądra ciemności Conrada, czyli Józefa Teodora Korzeniowskiego – urodzonego w Berdyczowie kresowego szlachcica herbu Nałęcz, „podszytego polskością” brytyjskiego pisarza. Obecnie tłumaczka pracuje nad jego opowiadaniami.

Przecież twórczość tego pisarza znamy w Polsce z przekładów. Jak sam pisze w Notatniku osobistym, „angielszczyzna go zaadoptowała” i „gdyby nie pisał po angielsku, nie pisałby wcale” (choć równie biegle władał francuskim). Magdalena Heydel przypomniała wielkie ciśnienie opinii publicznej z tego powodu oraz fakt, że Eliza Orzeszkowa stawiała mu zarzut zdrady polskości. A był on przecież wnukiem i synem działaczy niepodległościowych, przygotowujących kolejne powstania i jako dziecko spędził parę lat z ojcem i matką na zesłaniu w Wołogdzie. Po powrocie mieszkał, osierocony, we Lwowie i w Krakowie, wychowywany przez wuja. W wieku siedemnastu lat, zaciągnął się na statek w Marsylii i odtąd spędził na wodzie wiele lat. Został kapitanem żeglugi.

Jądrze ciemności zdemaskował ludobójstwo, którego rozmiary dają się porównać z Holocaustem. Było to piekło kolonizacji Konga Belgijskiego przez króla Leopolda II, który, jak cała wiktoriańska epoka, szerzył obłudnie mit konieczności cywilizowania dzikich. Conrad pisać zaczął dopiero w wieku 37 lat, gdy wszedł w swą smugę cienia. Narzuca się uwaga, że w tym samym wieku był Dante, gdy pisał w Boskiej Komedii jakże podobne słowa: „W wędrówce życia, na połowie czasu,/Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,/W głębi ciemnego znalazłem się lasu”; tłum. Edwarda Porębowicza.

Magdalena Heydel wiele mówiła o znaczeniu polskich korzeni Conrada, do których zawsze chętnie się przyznawał. Widać to już w jednym z pierwszych wywiadów, udzielonym w roku 1914 Marianowi Dąbrowskiemu, który jednak, podobnie jak i Stefan Żeromski, tak pragnął zaanektować pisarza do polskojęzycznego obszaru, że gotów był twierdzić, iż prawdziwe wartości jego dzieł widać dopiero w ich polskiej wersji. Magdalena Heydel podkreślała, że dla polskiej recepcji Conrada była zawsze typowa ta romantyczna potrzeba uczynienia zeń czwartego wieszcza, proroka na miarę Norwida. Potem, w duchu pokolenia Kolumbów, uważano go za bohatera wiernego do końca straconej sprawie. Podważył to dopiero Jan Kott, widząc w nim z kolei „sługusa burżuazji”.

Józef Korzeniowski – autor kilkunastu powieści i zbiorów opowiadań, wspomnień i esejów – był tak naprawdę człowiekiem trzech kultur: polskiej (za „duszę polskości” uważał Słowackiego), angielskiej i francuskiej. Jego ojciec tłumaczył Szekspira, Dickensa, Hugo. To angielski, jako język przestrzeni międzykulturowej, pozwolił Josephowi Conradowi stać się częścią światowej literatury. Pisarz ten bywa również uważany za znawcę „rosyjskiej duszy”, a dwie jego powieści polityczne z rosyjskimi odniesieniami – Tajny agent oraz W oczach Zachodu – znajdowały się w PRL-u na indeksie.

O tradycji jako koniecznym punkcie odniesienia, ale także o pojawianiu się wciąż nowych kontekstów odczytania Conrada (z jednej strony wizja Coppoli w słynnym filmie Czas Apokalipsy, a z drugiej, czołg przed kinem „Moskwa” w Warszawie, gdzie ten film wyświetlano zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego), zarówno dla współczesnego tłumacza jak i każdego czytelnika, mówiła w porywający sposób do licznie zgromadzonych w Dniu Conrada studentów – Magdalena Heydel, którą radzi byliśmy gościć w murach naszej krośnieńskiej uczelni.

Dr Leokadia Styrcz-Przebinda